Davy Konowles - geniusz czy lowelas?

>> niedziela, 24 stycznia 2010











   Rock'n'roll World jest pełen koleżków i dzierlatek, którzy usiłują zaistnieć w jego świetle, ogrzać sie przy jego ciepłym i intensywnym płomieniu. Historia powszechna muzyki rozrywkowej zna wiele klinicznych przypadków artystów i pseudoartystów, którzy zabawę z mainstreamem zakończyli bolesnym slidem dolną częścią pleców po trotuarze. Pozwólcie, że nie przytocze tutaj precyzyjnych przykładów ze względów estetycznych.


Kwestia "one song bandów" czy kiepskich songwriterów prowórciła do mnie wraz z nadejściem płyty o wdzięcznym tytule "Coming Up for Air", którą to wydała formacja Davy Knowles & Back Door Slam. Otóż, zakupiłem ichni krażek u sprzedawcy skośnookiego za oceanem a dokładniej w USA poprzez ebay.com. Tzn. jak kupowałem to nie wiedziałem, że skosnooki. Ja doleciało to się przekonałem, że kupiłem nie w NY ale w Singapurze. Na szczęście na treść Longplaya to nie wpłynęło. Wracając do tematu: "Coming Up For Air" to moja druga CD Knowlesa w kolekcji. Pierwszy, debiutancki album pt. "Roll Away" zakupiłem w Dublinie i okazał się bardzo równą, elektryzującą a co najwazniejsze "klejącą się do Ciebie " płytą (wiecie co mam na myśli: jak sie sklei to masz ją wszędzie, w aucie, w pracy, w mp3jce).

Zatem po otrzymaniu drugiego krążka zacząłem się zastanawiać czy ta druga płyta dotrzyma tempa tej pierwszej? czy Davy Knowles to kolejny dobrze rockujący meteoryt, którego ogon własnie gaśnie za pomocą CD No.2 ? Aby się przekonać trzeba posłuchać.

Wcześniej jednak dwa słowa o samym Davym (podaję za jego oficjalnym blogiem).

Davy urodził się w 1986 roku na Wyspie Man (fajnie). W pierwszych latach jego życia nic nie wskazywało na to, że zostanie On zawodowym muzykiem. Dopiero gdy jako kilkunastolatek zakrztusił się cukiereczkiem znanej firmy Dire Straits a dokładniej cukierkiem o smaku "Sultans of Swing" zaświtało mu rozwiązanie na całe życie.  Niedobór tlenu trwający 5:47 spowodował, że Davy całkiem słusznie podjął decyzję o rozpoczęciu nauki gry na gitarze. Dodać trzeba, że Davy miał lekko ułatwione zadanie przez swojego Tatkę. Tamten, jak się potem okazało, posiadał całkiem niezłą kolekcję płyt bluesowych i rock'n'rollowych a i na koncerty chadzał całkiem często. Davy zatem rozpoczął rozwijanie kariery dwoma drogami na raz: zaczął grac na gitarze (akustycznej) "Sultans of Swing" z ucha oraz równoczesnie przeczesywał płytotekę Ojca w poszukiwaniu kolejnych interesujących wykonawców. Co tam znalazł? słychac po jego grze ale jak sam przyznaje na pierwszy "strzał" poszli Eric Clapton, John Mayall (z blusłamaczami), Rory Gallagher oraz sam Peter Green.  Potem pojawili się inni, tworzący muzykę bliżej korzenia czyli Panowie Johnsonowie: Robert Johnson oraz Blind Willie Johnson. 

Następnym etapem (jakby naturalnym) było podjęcie nauki gry na gitrze z profi nauczycielem. Podjął po czym rzucił bo mu się nie spodobało. Jak to w większości przypadków bywa wtedy zaczyna się  self-teaching. Samouki stają wtedy przed różnymi wyborami, .  Za zwyczaj kacapieją i grają do jutuba. Czasami podskocza trochę i nawet coś tworzą w niszowych projektach a czasami rozkwitają jak wiosenne przebiśniegi. Jak było z Davym? Udało mu się, przeszedł trudny próg ekspresji gitarowej i przestał być ograniczony przez technikę. Ale o tym później.

W 2005 roku zakłada kapelę Back Door Slam, w składzie której znajdują sie jego szkolni kolesie Ross Doyle (drums) oraz Adam Jones (bass - zastapił on pierwszego basistę BDS - Jamie Armstronga).  Panowi uczęszczali razem do szkoły w Castletown (Castle Rushen High School). Jednoczesnie Knowles gra z różnymi składami na lokalnej scenie muzycznej, zazwyczaj jako najmłodszy członek zespołu.

W 2007 roku wypuszczają na rynek swoją debiutancką płytę pt: " Roll Away". Płyta została nagrana w małym studio na Isle of Man - DAM Studio (należące do RunningMedia - www.runningmedia.com). Płyte wydaje Blix Street Records , a absolutną zaletą tego wydawnictwa do końca świata pozostanie fakt, że zostało ono nagrane "na setkę" - i to słychać! 


O samej treści płyty można powiedziec na pewno jedną rzecz: świeżyzna! Wpadła mi ona w ucho oczywiście w naszej ulubionej stacji radiowej w audycji Wojciecha Manna. trzeba przyznać, że kompozycje są dobrze skrojone, nie przeładowane (mimo, że w zdarzają się utwory z dwiema solówkami!) i  ciekawe. Uwagę zwraca równiutka sekcja rytmiczna i bardzo ciekawe brzmienie basu. Adam Jones jest jak John Paul Jones, spokojny, wyważony, stojący z tyłu niczym dyrektor wielkiego przedsiębiorstwa mający już wszystko w życiu a teraz to tylko chce sobie pograć na basie najlepiej jak potrafi i w trakcie tego pomarzyć o czymś miłym i jędrnym. Należy dodać, że Doyle też ma swoją charyzmę, która przebija się w jego grze. Gra on lekko jednak z pewnym zmysłem, który wg. mnie polega na umiejetności przebicia się w trakcie gry przez tą zasłonę dzwięków pochodzących z gardła i gitary Davego. Po prostu kiedy jest milisekunda wolnej przestrzeni muzycznej to wtedy Ross uderza raz czy dwa w garnuszki ale uderza tak, zeby słuchacz to zauwazył i zapamiętał. Fajne.

Płyta zawiera jedenaście utworów w tym jeden bonus. I ten właśnie bonus jest wyczesany w kosmos niczym kozacki osełedec. Jest to bowiem inaczej zremasterowana wersja utworu nr 6 z tejże płyty. wersja bardziej pazurowata i drapieżna. Gitary grają tam soczyście i bardzo zgrabnie. Pozostałe utwory nie są jednak dużo gorsze czy nie warte uwagi. wręcz przeciwnie. płyta jest wg. mnie absolutnie warta funta kłaków (a nawet więcej) i to z kilku względów: świetne zagrana- czysto i rewelacyjnie brzmieniowo, dobre kompozycje - blisko bluesa ale jak wziąść je na warsztat to się okazuje,że są bardziej rockowe niż by się wydawało. Do tego oczywiście fakt, że to młode łebki takie coś wydały co pozwala z ciekawośćią spoglądać na dalszy rozwój kariery tych Panów. album zawiera również ciekawą wersję szlagieru Blind Joe Reynoldsa - "Outside Woman Blues"

Tutaj i tutaj możecie posłuchać kawałków z tamtej płyty i okresu 2006-2008.

W 2009 roku pierwsza płyta Davy Knowlesa ujrzewa światło dzienne. I tutaj dziwadełko: niby solowa ale artysta podpisał się Davy Knowles & Back Door Slam. 


Tytuł wydawnictwa brzmi "Coming Up For Air". Wydaje ją również Blix Street Records. Zostaje ona nagrana w USA w czterech (!) róznych studiach. Tracki powstają w Sage&Sound Studios (rejestrowali tam min> Alisson Krauss & Robert Plant, Wolfmother, Sum41, Tracy Chapman czy BB King), dogrywki czyli Overdubs realizowane są w WoodCliff Studio , miksowanie dokonane zostało w Mix This! Studio a mastering w Gateway Mastering Studio .  Wszystko w USA (o czym dalej). Zmienia sie skład kapeli. Nie ma w niej już Rossa i Adama. Do występów Live! Davy dobiera sobie dwóch chłopców o smagłych twarzach czyli Fritz Lewak na bebenkach oraz Kevin McCormick na basie  a na pianinie? Peter Frampton. Niestety nie udało mi sie potwierdzić informacji czy Frampton rzeczywiscie występuje z Knowlesem na jego gigach jednak dyskusji nie podlega fakt, że Peter wyprodukował "Coming Up For Air". Dość dodać, że nie widziałem, żadnego zapisu wideo lub innej informacji gdzie Frampton byłby na scenie wraz z Davy Knowles & Back Door Slam

Druga płyta w dorobku każdego artysty, który wydał pierwszą jest trudna. Szczególnie gdy ta pierwsza odniosła sukces a nawet jeszcze gorzej jest wtedy, gdy ten pierwszy longplay był złozony po prostu z dobrej muzyki. Łapiecie temat? Coś a'la Arctic Monkeys - wydajesz CD rewolucyjne i cały świat patrza czy dasz rade na drugim. Na Knowlesa może nie patrzył cały świat ale na pewno wielu ludzi, którzy docenili "Roll Away". Po przesłuchaniu CD No.2 uznałem, że jest to płyta nudna i lekko bufoniasta. Kompozycje bez polotu, jakby wszystkie podobne do siebie. nic specjalnego. Jednak wiedziony doswiadczeniem postanowiłem odłożyć ją na półkę i wrócic do niej za jakieś 2-3 miesiące. Poskutkowało. Ten drugi krążek jest zdecydowanie gorszy od pierwszego jednak zawiera pewne składniki, które pozwalają umieścić go w szufladzie z płytami ważnymi. Nie jest to płyta, która wywróci do góry kołami rockowy półświatek w USA, nie jest to też longplay na którym setki tysięcy gitarzystów będą katować swoje pierwsze akordy na gitarze. W końcu nie jest to wcale płyta blues-rockowa. To jest dobry album rockowy z mocnymi ambicjami do soft rocka. 


Jednak.....


Okazuje się,  że Davy nie zapomniał jak się gra na gitarze przy okazji produkcji "Coming Up For Air". Co więcej szczwany lisek pokazał nam wszystkim lekkiego fucka. Nagrał bowiem 11 utworów o małej zawartości ikry, które fantastycznie nadają się do ostrego grania na koncertach. 

Kompozycje z tego albumu dostają jakby kopa w d.pę kiedy wybrzmiewają grane live, okazuje się,że jest tam miejsce na kaskadowe solówki, feeling i funkujący bas. jest nawet miejsce na dziwaczne miny perkusisty...

Zobaczcie sami tutaj


Na dzisiaj to tyle o Davym i BDS. w drugiej części opowieści o bluesie z Wyspy Man opowiem o karierze Knowlesa, jego gratach i ludziach, z którymi grywa i nagrywa.


Y



0 komentarze:

  © Free Blogger Templates Autumn Leaves by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP